piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 3 "Po resztę"

Cześć! :). Opublikuję kolejny rozdział. Trochę się nad nim namęczyłam. Mam nadzieję, że się spodoba. A to dla was, zdjęcie Loczka ;* I miłego czytania!



Asgard był miastem na tyle dużym, że nie dało się go zwiedzić całego nawet w tydzień, dlatego Loki pokazał Fallen tylko te bardziej ważne miejsca, do których mogła by chodzić, jeśli będzie się nudziła lub po prostu gdyby miała jakąś inną pilną potrzebę. Lecznica, bank, sklep z gadżetami i księgami, karczma i pole treningów dla wojowników. Loki nie mógł całkowicie poświęcić Fallen czasu, ponieważ pełnił w Asgardzie rolę Agenta. Miał też dużo pracy przy pergaminach. Często chodził na różne podsłuchy, albo pilnował skarbca w zamku, gdy strażnicy szli na służbę. Sam nie miał czasu dla siebie i to go trochę przytłaczało . Ponadto jeszcze chciał się spotykać z przyjaciółką. Dawno też nie czytał swoich ulubionych książek z zaklęciami i technikami walki na dwa sztylety. Praca irytowała go coraz bardziej. W końcu gdy Fallen poszła do swojej komnaty wziął się za obowiązki. Używając zaklęcia niewidzialności i niesłyszalności kręcił się w Jottunheimie i sprawdzał czy ich wrogowie nie szykują się na Asgard. Podsłuchiwanie w Jottunhaimie nie sprawiało mu żadnej przyjemności, gdyż czuł obrzydzenie do tej rasy i nienawidził jej z całego serca. W dodatku jeszcze stamtąd pochodził. Ciekawiło go jedynie czy żyje jego prawdziwa matka, czy razem z Laufeyem zginęła na wojnie. Nie mógł pojąć, dlaczego go porzucili, gdy był dzieckiem. Co im takiego się w nim nie spodobało? Przecież mógł zasiąść na tronie tego miejsca. Wchodząc do lodowego zamku, w którym siedział władca rozglądał się bardzo uważnie szukając drzwi do jakiegoś innego pomieszczenia. Nie znosił widoku rozkraczonego, lodowego bydlaka, który siedział na tronie. Wyglądał na starca jednak brody nie posiadał. Nie dość, że był łysy i miał na całym ciele jak i na twarzy różne znaki, to jeszcze był półnagi. Skoro siedzi na tronie to znaczy, że był dziedzicem. A tron dziedziczą tylko dzieci króla. Czyli to jest mój brat? Jeśli nawet, to dlaczego woleli go niż mnie? - pomyślał chłopak wchodząc do lodowego pomieszczenia które wyglądało na biuro. Na stole z lodu leżały różne pergaminy, które były z rogów pokryte szronem, oraz pióro w kałamarzu. Loki chwycił do ręki kawałek papieru i zaczął czytać. Od razu spojrzał na datę, było to bardzo dawno napisane. Jeszcze w roku dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dwudziestym pierwszym, a on urodził się w dziewięćdziesiąt osiem tysięcy dwudziestym pierwszym - szepnął do siebie Loki. Szybko obliczył. Ma tysiąc lat. Pergamin musiał być napisany w dniu jego narodzin. Zaczął czytać. 

Ludu oto wspaniała nowina! narodził się książę Jottunheimu, syn Laufeya i Ferbauti. Wielki Lokhorn... - Loki czytając to, zamarł. Odłożył pergamin i przetarł oczy z niedowierzania. W końcu odważył się czytać dalej - ...będzie on kiedyś sprawował władzę w Jottunhaimie, podbije wszystkie dziewięć światów. Będzie dowodził wielką walką pomiędzy Bogami, gdy nastąpi zmierzch Bogów! W wyniku tej wojny, Asgard strawi ogień, wszystkie gwiazdy zgasną a Midgard zatopi wielkie morze! Z tej toni wyłoni się nowy świat i nastąpi era bez przemocy, bez mordów i wojen! Dzięki przyszłemu dowództwu Lokhorna, Jottunhaim nigdy nie będzie zagrożony na ataki i podsłuchy ze strony Asgardu. Chwała przyszłemu wybawicielowi Jottunheimu! - Loki westchnął gdy skończył to czytać. Trzęsły mu się ręce z nerwów. Zabrał ze sobą wszystkie dokumenty, nie miał siły czytać kolejnych. Nagle wychodząc natknął się na kobietę z długimi czarnymi włosami, która po części bardzo była podobna do niego samego. Miała niebieską skórę, czerwone oczy, delikatne rysy twarzy i dość smutną minę. Loki cofnął się kilka kroków by sprawdzić co zrobi. Kobieta usiadła na krześle przy biurku, wysunęła z lodowej szufladki małe zdjęcie. Loki podszedł od tyłu by zobaczyć co na nim jest. Kobieta pociągnęła nosem jakby płakała. Loki zobaczył na zdjęciu małe dziecko, które obejmuje ona sama. Nagle kobieta kątem oka dostrzegła, że na biurku brakuje ważnych dokumentów. Gwałtownie wstała z krzesła jak oparzona. Loki szybko cofnął się i pobiegł do wyjścia. Ostatni raz spojrzał na kobietę i odszedł z dokumentami. Gdyby nie zaklęcie niewidzialności to prawdopodobnie trafiłby do ich skostniałych lochów. Gdy znalazł się w Asgardzie od razu zrobiło mu się cieplej na skórze. Cieszył się, że mieszka w Asgardzie a nie w Jottunheimie. On by nawet nie mógł wytrzymać wśród tego lodu zwłaszcza w tak odrażającej postaci. Z czerwonymi jak krew oczami, niebieską skórą i jeszcze jakimiś stygmatami na twarzy. Usiadł w spokoju i rozdzielił te dokumenty, które jego dotyczą. Postanowił je zachować dla siebie a edykty oddać Odynowi. Tak też zrobił. Chciał jeszcze spotkać się z Fallen by porozmawiać o jego nowym odkryciu. Wchodząc do Sali tronowej, zagadał do niego Thor. 
-I jak na misji? jest coś nowego, bracie? 
-Same stare edykty, raczej nic złego nie planują... Gdzie jest Ojciec?
-Tu jestem, Loki - nagle zza Thora wyszedł starzec i wystawił rękę mówiąc - daj mi te edykty i masz czas dla siebie. Loki dał mu szybko papiery i przetarł dłoń o spodnie. Wyminął Thora i poszedł już w kierunku komnaty Fallen. Na jej myśl od razu szeroko się uśmiechnął. Natknął się na dziewczynę tuż za zakrętem w korytarz. Gdy go zobaczyła, wciągnęła szybko powietrze i rzuciła mu się na szyję. 
-Loki! już wróciłeś! opowiadaj jak tam było? 
-Źle, jak to w pracy a jak u ciebie?
-Słuchaj, mam ogromną prośbę. Czy możemy wrócić na chwilę do Tennessee? muszę zabrać z domu resztę rzeczy. Miałam tam swój albumik ze zdjęciami, rysunki, paszport, podpaski, kartę kredytową, mini radyjko i moje ulubione ciuchy. No i moje dyplomy i medale z pływania, strzelnictwa i skoku wzwyż z liceum, autografy, no wszystko! Oh i jeszcze obrazy z Marilyn Monroe i Audrey Hap... 
-...Po wszystko zaraz pójdziemy, weźmiesz to co potrzebujesz - przerwał jej Loki 
-To chodźmy teraz - chwyciła go za rękę i wybiegli z zamku prosto do Heimdalla. Loki w ogóle się nie męczył przy bieganiu ona natomiast ledwo łapała tchu. 
Gdy dotarli, Loki poprosił go o teleportację zgodnie z adresem, który podała mu Fallen. 
Teraz znaleźli się przed niewielkim domem w Tennesse, a właściwie ruderą, w której mieszkała dziewczyna. Fallen przełknęła nerwowo ślinę, powróciły do niej te straszne wydarzenia jak rodzice znęcają się nad nią. Z każdym krokiem coraz mocniej wtulała się w rękę Lokiego. 
-Loki, broń mnie gdyby chcieli mi zrobić krzywdę. Nie wiadomo jak zareagują  na mój nagły powrót... pakowanie zajmie mi trochę czasu. 
-Będę przy tobie. Wchodzimy - Fallen nacisnęła klamkę. Gdy otworzyła drzwi na oścież aby wejść do środka buchnął w ich stronę paskudny fetor wymiocin i smród alkoholu. Obydwoje skrzywili miny. Loki szedł tuż za nią trzymając przyjaciółkę za rękę a drugą zatykał nos. Po kątach były porozrzucane buty i przepocone ubrania. W jej oczach zbierały się łzy a policzki robiły czerwone. Nagle poczuli przeciąg od okna i drzwi gwałtownie zamknęły się trzaskając a para podskoczyła.
-Ktoś przyszedł, Stachu idź zobacz! - odezwała się kobieta z drugiego pokoju. Miała zachrypły i pijany głos. 
Fallen zabiło mocniej serce. Odwróciła się w stronę Lokiego. 
-Loki, bądź przy mnie - szepnęła
-Fallciu?! Fallcia przyszła! Irena chodź no tu! ... no proszę, kogo my tu mamy! a ten cymbał to kto?! - odezwał się wrednie ojciec. Zaraz koło niego stanęła matka z pustą butelką w ręku, na której widok, Fallen zakręciło się w głowie. Loki był przy niej i patrzył się z odrazą na jej rodziców. 
-Nie będę z wami rozmawiać. Przyszłam po resztę rzeczy - mówiła powstrzymując łzy. Cała drżała. 
-Nigdzie nie pójdziesz suko! jesteś nasza! myślisz, że co! że pójdziesz sobie od tak?!  - machnął rękami ojciec. Ryknął tak mocno aż opluł sobie brodę. Jego ubrania nawet nie można było nazwać ubraniem, to były jakieś łachy!
Loki puścił jej rękę i stanął przed Fallen bo czuł, że musi zaingerować! 
-A chcesz się przekonać, że pójdzie, sukinsynu?! - warknął na niego chłopak.
Wtedy Fallen weszła do pokoju i zaczęła pakować swoje rzeczy w szybkim tempie. Loki grodził im drogę do jej pokoju. 
-Ty jebany... o... ja ci dam! - rzucił się pijak na Lokiego. Matka zbiła na nim butelkę ale ani trochę go to nie zabolało mimo, że szkło zdarło mu jego zieloną szatę na brzuchu. Fallen odskoczyła jak oparzona, gdy usłyszała tłuczenie szklanej butelki. Zanim zdążyła wyjść, Loki zamachnął się mocno i uderzył ojcem o matkę tak, że obydwoje uderzyli o ścianę. Nie przeżyli tego. 
-Loki...zabiłeś ich... oszalałeś!!! oni byli pijani... boże... - z jej oczu popłynęły łzy, później przypomniała sobie, jakie krzywdy przed z nich znosiła i starła łzy -i co teraz? a jak zaraz przyjedzie policja? zwijajmy się,...
-Wybacz, chciałem cię tylko obronić. Nie mogę pozwolić by ci coś zrobili, poza tym szkło przedziurawiło mi szatę... Pomogę ci się pakować, daj jedną walizkę - Loki wszedł do pokoju i wziął od dziewczyny dużą torbę na kółkach i zaczął pakować wszystko co było w jej pokoju. 
Obrazy z jej ulubioną Marilyn Monroe i Audrey Hapburn, płyty z muzyką i radio, mp3 ze słuchawkami, notatniki, długopisy, ulubione książki, maskotkę królika... 
-Po co ci maskotka królika? - zaśmiał się
-Lubiłam się do niej przytulać bo nie miałam do kogo...ale nie gadaj tylko pakuj a ja idę po podpaski, plasterki i kartę kredytową rodziców do drugiego pokoju... 
Wchodząc do salonu przypadkowo w oknie dostrzegła zbliżających się policjantów. Zabrała z barku pieniądze i karty kredytowe. A z toalety wzięła podpaski w razie gdyby dostała "cioty". Szukać plastrów już jej się nie chciało. 
-Loki, policjanci tu idą oni mają pistolety, musimy się zbierać! - powiedziała biegnąc do swojego pokoju. Zapakowała resztę i zapięła zamek. 
-Zrobimy tak.. - zaczął Loki
Gdy policjanci wparowali do mieszkania Fallen z pistoletami w rękach zobaczyli totalny chaos w mieszkaniu i do tego poczuli smród. Na przeciwko nich leżały ciała rodziców dziewczyny, na przed pokoju tłuczone szkło. Jeden policjant zaczął sprawdzać tętno a reszta pokoje. Nikogo jednak nie znaleźli a ludzie nie żyli. 
-Sierżancie na prawdę widziałem dziewczynę w oknie! myślałem, że już nam się nie wymknie! 
-No to miałeś zwidy, nikt tak szybko nie ucieka z domu po dokonanym morderstwie! Zabierzemy ciała i zrobimy sekcję zwłok. A ty wezwij patrole by przeszukali dokładnie okolice domu. Możliwe, że wyskoczyła oknem! 
Tym czasem Loki i Fallen dotarli już do Asgardu. 
-Haha, pomysł z tą niewidzialnością był niesamowity! nieźle ich przechytrzyłeś Loki - powiedziała dziewczyna
-To było totalne szaleństwo wracać tam - mówił niosąc jedną walizkę. 
-No tak, ale te rzeczy zachowam na pamiątkę, poza tym radio i mp3 jeszcze działają i zawsze umilą mi czas gdy będziesz na służbie...
-...Umiesz pływać? - zapytaj nagle z ciekawością w głosie
-No pewnie, mam trzy złote medale. Chciałam być ratowniczką ale rodzice zakazywali mi...
-A może... popływamy dzisiaj wieczorem? - zaproponował 
-Na prawdę?! chcesz ze mną pływać? - podskoczyła z radości 
-Oczywiście, w ogrodzie jest nieduże jezioro z ciepłą wodą. 
-Jesteś kochany!!! -krzyknęła radośnie przytulając go mocno i odruchowo pocałowała go mocno w policzek. 
Loki uśmiechnął się lekko i uniósł brwi z zaskoczenia. Jego policzek zrobił się ciepły. 
-Ops! przepraszam, to tak odruchowo! na prawdę nie chciałam... - skrzywiła się i złapała za głowę. 
Nagle policzek Lokiego znów stał się zimny. Opuścił brwi, zrobiło mu się w duszy trochę przykro bo już chciał to odwzajemnić. 
O matko, co ja mówię... widać że się przejął! może myślał, że coś więcej do niego czuję, skoro dałam mu buziaka...
-A tfu! co ja gadam, podobał się buziak?
Zapanowała nagle niezręczna cisza. W końcu chłopak uśmiechnął się szeroko a później skupili na sobie wzrok. Zbliżyli się do siebie powoli, Loki czule objął Fallen w talii. Teraz ich twarze były blisko, coraz bliżej, para zamknęła oczy, już czuli swój oddech... 
-Loki! mam do ciebie sprawę! - nagle Fallen usłyszała gruby męski głos. Loki szybko ją puścił. Zrobił ponurą minę. 
Był to brat Lokiego. Fallen zaczęła dokładnie mu się przyglądać. Serce waliło jej tak, że aż dudniło w uszach. Gdyby nie facet z młotem, dokonałby się jej pierwszy w życiu pocałunek. A teraz wszystko na marne. Blondyn podszedł do niej, pocałował w rękę i przedstawił się. 
-A cóż to znów za sprawa? ile jeszcze będziecie zatruwać mi życie tymi ciągłymi zasranymi sprawami... - powiedział Loki z pretensjami. 
-A czy coś przerwałem teraz ważnego? - odrzekł szczerząc się aż zrobiły mu się zmarszczki koło oczu.
Bezczelny i głupi typ - pomyślała Fallen.
-Tak, ważnego! dla mnie ważnego! - krzyknęła dziewczyna do Thora.
-No to innym razem przyjdę... - uśmiechnął się Thor jadowicie i odszedł. 
-Co to za sprawa, jeśli można wiedzieć?! - krzyknął za nim chłopak
-Innym razem! - zaśmiał się Thor jadowicie. 
Loki tupnął nerwowo nogą i puścił walizki. 
-To się pierdol - wyszeptał w jego stronę. Fallen wybuchła śmiechem. 

3 komentarze:

  1. Błąd jaki wyłapałam:
    Już na początku napisałaś, że Asgard to miasto. Loki trzymaj mnie...
    ,,Ciekawiło go jedynie kim był Laufey i czy żyje jego prawdziwa matka." - skoro to co było w filmie Thorze działo się naprawdę, to Loki powinien wiedzieć (a tak właściwie wiedział) kim był jego ojciec.
    Loki jest milszy niż Thor, co jest naprawdę... dziwne.
    Loki zabił rodziców Fallen, a ona nic sobie z tego nie zrobiła. Każdy człowiek byłby przestraszony takiego zwrotu akcji.
    A poza tym policja tam jest bardzo szybka :D

    A co do rozdziału, to bardziej mi się podobał poprzedni :P
    I nie obrażaj się za to, że wytykam ci błędy ok?
    Pozdrawiam
    Margaret :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam połowę, ale uwierz mi, że Fallen nie powinna się tak przejmować ich śmiercią zwłaszcza, że przez 9 lat krzywdzili ją i oczerniali. Za takimi ludźmi się NIE PŁACZE.
      A co do charakteru Lokiego, to postanowiłam odpuścić sobie pisanie o jego wrednym charakterze, o kłamstwie, złym traktowaniu bo w bardzo wielu opowiadaniach jest zły i nieczuły a ja chciałam pójść chociaż raz na oryginalność. Poza tym Loki się zmienił bo miał już dość ciągłych wojen i stwierdził, że i tak wystarczająco zatruł każdemu życie. Ile można się pojedynkować i się mścić? aż do ostatniej kropli krwi? aż do starości? - nie. Dlatego zrobiłam z niego NOWEGO Lokiego :). Poza tym dam sobie głowę uciąć, że w Thor: Ragnarok w końcu się zmieni lub gdy w 2017 wyjdzie film o nim samym :).
      Co do domu Fallen nie był to jakiś Bóg wie jak wysoki dom, nie miał jakiś fest krętych ścieżek. Okno od salonu znajdowało się tuż koło drzwi a wchodząc drzwiami już był przedpokój, więc policja szybko do niego dotarła :). Trochę więcej wyobraźni.

      Dziękuję za opinię.
      Pozdrawiam,
      Rose

      Usuń
  2. Laufey to matka Lokiego, a ojciec to Ferbauti :) ;)

    OdpowiedzUsuń