czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 1 "Jesteś śliczna"

Hej. No to przedstawiam wam 1 rozdział :). Bardzo się nad nim nagłowiłam. Mam nadzieję, że zostawicie swoją opinię w komentarzu bo to jest dla mnie bardzo ale to bardzo ważne! 
Następny rozdział na pewno jeszcze dzisiaj się pojawi!
_____________________________________________________________

Gdy w Tennessee nastała noc światło księżyca oświetlało wieżowce i domy mieszkalne tego zatłoczonego w dzień miasta. W barach zaczęła spotykać się młodzież nico młodsza od Fallen aby bawić się, pić i palić gdy ich rodzice pracują na nocnych zmianach. Latarnie uliczne zapaliły się przy jezdni. W Tennessee zawsze działy się bardzo dziwne rzeczy, codziennie ktoś kogo zamordował lub pobił, policja potrafiła interweniować nawet kilka razy w nocy. Takie sytuacje kompletnie nie zapewniały Fallen bezpieczeństwa, zwłaszcza gdy nocowała poza domem w brudnym, zimnym i ciemnym zaułku, w którym równie dobrze mógł spać żul. Było jej obojętne co stanie się jutro lub za kilka dni. Była w cholernym dołku i miała przesrane życie. Odkąd Fallen miała 10 lat, nie było ani jednego momentu w którym jej rodzice nie przyszli do domu pijani i nie zaczęli jej gnębić psychicznie a niekiedy nawet fizycznie. Wiele razy chciała się zabić, była po dwóch próbach samobójczych ale zawsze jakiś "idiota" pokrzyżuje jej plany i wezwie karetkę. Nieudana próba powieszenia się i przedawkowania tabletek przeciwbólowych. Zostało jeszcze podcięcie żył. Na to zbawcze dokonanie wciąż zbiera się na odwagę i rozmyśla co się z nią stanie gdy umrze. Siedząc w zaułku w jednej wielkiej kałuży, koło śmieci i pełzających szczurów rozmyślała co zrobić żeby sobie ulżyć. Czy ktoś w ogóle ją po chowa? Wciąż marzyła o lepszym życiu i w głębi serca miała nadzieję, że jakoś ułoży je sobie. Mając w torbie resztki jointa, wzięła do ust i zapaliła. Rozkoszowała się dymem narkotyku bo wiedziała, że gdy się skończy to bez tego skona. Jointy i papierosy były jej jedynymi przyjaciółmi. Pozwoliły się jej odprężyć i zapomnieć na chwilę o tym w jakim stanie się znajduje. W końcu zaczęła doznawać haju, wyszła z zaułka. Nie wiedziała, która była godzina ponieważ nie posiadała telefonu. Sprzedała iPoda na którego sama zapracowała by mieć narkotyki i papierosy. Ten telefon był jej nawet zbędny bo i tak nie miała do kogo napisać ani zadzwonić. Nikt się nawet nią nie interesował. Fallen była piękną dziewczyną i bardzo inteligentną jednak to głupota rodziców dopuściła by znajdowała się teraz w takim dołku. W takiej nicości.
Dziewczyna szła i szła, nie zwracała uwagi na ludzi którzy ją zaczepiali, nie chciała od nikogo pomocy. Za każdym razem machała ręką by się od niej odwalili. W końcu znalazła się na jakimś pustym suchym polu na którym nie rośni żadne źdźbło trawy. Stała i patrzyła się chwile w księżyc po czym zaczęła gorzko płakać. 
-Boże! dlaczego jesteś dla mnie tak bezlitosny! dlaczego wciąż chcesz bym żyła gdy ja nie chcę już żyć! - darła się połykając swoje słone łzy - odpowiedz mi!!! - krzyczała jeszcze głośniej ale nagle uciszyła się jakby coś do niej dotarło i starła łzy - zapomniałam, przecież Bogowie nie istnieją... kurwa, Fallen ogarnij się - zaczęła nagle mówić sama do siebie. W tym momencie zakręciło jej się w głowie i upadła znużona. Zasnęła na pustkowiu. Gdy nastał ranek czuła się już dużo lepiej, pogoda zrobiła się słoneczna i było bardzo ciepło. Przetarła śpiochy z oczu i podniosła się do siedzenia. Dziewczyna chciała oprzeć się ręką gdy poczuła nagle coś długiego i cienkiego na skórze. Odwróciła się i ujrzała dużego, czerwonego tulipana. Zaczęła zastanawiać się nad tym czy to w ogóle możliwe, żeby na takim pustkowiu pojawił się kwiat. Gleba była twarda i sucha. W dodatku nawet tego kwiatka nie zauważyła gdy przybyła w to miejsce. Pachniał cudownie, ciężko było jej opisać co to za zapach ale wąchając go czuła, że wszystko co negatywne upływa z niej. Zerwała go, wzięła swoją torbę i wąchając kwiat szła bez celu nie zastanawiając się gdzie. Przybyła nagle do biblioteki. Zastanawiała się dlaczego tam poszła. Było tam sporo ludzi zaczytanych. Biblioteka miała bardzo duże regały wypchane książkami, była bardzo bogato wyremontowana. Czerwony dywan na całym obszarze a ściany w złotym kolorze. Postanowiła, że przeczyta jakąś książkę. Wyciągnęła opowieść pt. "Gra o tron" i usiadła na dużym parapecie zakładając nogę na nogę. Czuła się dziś całkiem dobrze. Kończąc prolog opowiadania ktoś ją nagle zaczepił. Był to wysoki i szczupły mężczyzna, lekko umięśniony. Miał czarne włosy zaczesane do tyłu oraz szmaragdowe oczy. Biło od niego chłodem. Był ubrany jak jakiś urzędnik państwowy. Na jego widok rozszerzyłam oczy i zaczęłam poprawiać fryzurę. Książka spadła mi aż z kolan. Widać było, że rozśmieszyłam go lekko swoim nieokrzesaniem. Podniósł ją i podał uprzejmie kładąc znów na kolanach i otwierając na stronie na której czytałam. Wyglądał na inteligentnego. 
-Wybacz, że wystraszyłem. Chciałem tylko z kimś porozmawiać - zaczął chłopak siadając na przeciwko niej na parapecie. Skulił nogi i oparł się brodą o kolano.
-Em... nie wystraszył mnie pan, ja po prostu...zaczytałam się.
-Już na prologu? - uśmiechnął się szerzej jakby nie dowierzał
-Eee... emm...skąd pan wie, że zaczęłam dopiero p-prolog? - wytrzeszczyła oczy
-Ja wszystko wiem - uniósł brwi z uśmiechem. Wyglądał teraz na mądralę.
Kurwa mać, przecież nie ćpałam bóg wie jak?!  powiedziała w myślach dziewczyna mimo, że uśmiechnęła się sztywno.
- Skoro wie pan wszystko, to... kim jestem? - zamrużyła oczy i uśmiechnęła się jadowicie.
Lubię takie pomyślał chłopak i po chwili odpowiedział.
-Jest pani narkomanką i nazywa się Fallen Mistice - powiedział z neutralnym wyrazem twarzy.
Totalnie ją zamurowało, czuła się jak pojebana.
-kurwa mać... - szepnęła cicho pod nosem. Nagle szybko wciągnęła powietrze i zatkała sobie usta patrząc na chłopaka. Ten zrobił szeroki uśmiech i uniósł znów brwi dumnie. Fallen przełknęła ciężko ślinę.
-Nie powinnam była klnąć ale wytłumaczy mi pan do jasnej cholery kim jest?
-Loki - odpowiedział przybierając neutralny wyraz twarzy. 
-Miło poznać, a skąd jesteś?
-Z Asgardu
-Gdzie to jest? - zapytała otwierając usta
-Biliony kilometrów od Midgardu
W tym momencie się wkurwiła, czuła się jak jakaś idiotka.
-Pan sobie robi żarty ze mnie, nie zamierzam dłużej ciągnąć tego żałosnego dialogu. Do widzenia.
-Nie chcesz lecieć tam ze mną? twoje życie stało by się królewskie i błogie - powiedział kusząco Loki
Fallen westchnęła głośno. Stała chwilę w miejscu w końcu postanowiła się przysiąść. Zwisało jej już co on o niej myśli. W końcu zawsze pokazywała się ze złej strony. Zawsze była najgorsza. A może to jakiś psychopata, który chce ją zgwałcić lub zabić? a... właściwie to wszystko jej jedno.
Loki wyciągnął rękę w jej stronę.
-Złap mnie za rękę. Zaufaj mi a twoje życie zmieni się na lepsze.
-Wiem, że to życie jest śmiercią. W końcu po mnie przybyła! zamknęła oczy na moment i podała mu rękę.
Poczuła nagle jak odrywa się niezwykle szybko od ziemi i leci z Lokim w górę.
-To nie jest śmierć, tylko kraina Bogów w której zamieszkasz ze mną - szepnął jej do ucha bo trzymał ją mocno za rękę tuż obok. Była bardzo zszokowana tym co się teraz dzieje. Czuła ucisk w gardle i nie mogła wydukać żadnego słowa z siebie.
Nagle obydwoje znaleźli się na tęczowym moście na którym stał człowiek ubrany w złotą zbroję i hełm ze skrzydłami. Trzymał duży miecz.
-Witaj książę Loki - powitał go z szacunkiem - Fallen, ciebie również witam - pocałował dziewczynę w rękę - Wszechojciec już na was czeka - uśmiechnął się do nich i znów skierował swoje złote oczy w galaktykę.
-Czy ja umarłam? powiedz prawdę, czy ja nie żyję?
-Wciąż żyjesz i wciąż możesz wrócić na Ziemię ale teraz jesteś w moim królestwie - powiedział pewnie obdarzając ją lekkim uśmiechem. Ona uśmiechnęła się szeroko oglądając wszystko dookoła.
-Jeszcze nigdy nie widziałam tak pięknego miejsca, te drzewa, budynek i... Oh! Zamek! jasna mać, ale zajebiście! - mówiła wzruszona ze łzami w oczach i wielką ekscytacją.
Loki zaśmiał się cicho pod nosem. W końcu znaleźli się w ogromnym złotym zamku z kolumnami. Na tronie siedział Wszechojciec.
-A cóż to za piękna kobieta, która z tobą przybyła? - uśmiechnął się starzec bardzo pogodnie.
-To jest... - zaczął chłopak
-Fallen Mistice - przerwała Lokiemu i ukłoniła się przed Odynem z wielkim szacunkiem. Już wchodząc zobaczyła, że ma do króla Asgardu przed swoim obliczem bo siedział na ogromnym tronie i trzymał berło.
-Ah to ty! - powiedział radośnie - słyszałem, że masz bardzo ciężkie życie. Loki dostrzegł cię w Midgardzie gdy szłaś chodnikiem cała przemoczona ale byłaś w dość dziwnym stanie, czy wytłumaczysz nam to?
-Hm...dziwny stan... chodzi o bycie na haju?
-Haj? co to za kraina? - zapytał gładząc swoją brodę
-To nie kraina, tylko stan - powiedziała uśmiechając się
-Narkotyki? czy to są jakieś zioła?
Wygląda na to, że będzie musiała mu bardzo dokładnie wszystko wytłumaczyć i nie zmyślać.
-To joint, podobny do papierosa, którego przyjmują ludzie. Haj to stan relaksu po zażyciu marihuany. Właściwie to po pewnym czasie umiera się po ich przedawkowaniu.
-Już rozumiem. Musisz to porzucić, wiesz? nawet jeśli jesteś uzależniona.
Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Mam porzucić moje jointy? go chyba kurwa mać posrało na miejscu, to wszystko co mam! o bożę... co ja wygaduję! Fallen ogarnij się... spokojnie, nie denerwuj się tylko słuchaj się!... przecież to dla mojego dobra!
-Tak jest. Tylko że ja ni... - nagle zatrzymała się w połowie zdania i zaczęła przewracać oczami w prawo i lewo zastanawiając się nad tym co teraz chciała powiedzieć. Nie mogła porzucić nałogu. Mózg kazał mi go brać a serce nie. Co wybrać.
-Wiem, że ci nie będzie z tym łatwo. Posłuchaj swojego serca, Fallen...jesteś bardzo piękną kobietą i nie widziałem nigdy takiej urody kobiecej jak twoja, nie niszcz się więcej. Loki zaprowadzi cię do twojego nowego pokoju - powiedział ze smutkiem i żalem.
Fallen odrzuciła myśli o braniu narkotyków.
-Tak jest - westchnęła z bólem i poszła za Lokim który stał uśmiechnięty i wyciągał w jej stronę rękę.
Musiała przyznać, że zrobiło jej się bardzo miło gdy Odyn powiedział jej komplement na temat jej urody. Poczuła się wtedy bardziej wartościowo i pewniej siebie. Jednak jej ubiór nie był już taki łady. Zabrudzone jeansowe spodnie, biała bluzka i jeansowa kamizelka były śmierdzące i potargane. Aż się zdziwiła że Loki nawet na to nie po narzekał i jeszcze tak miło się do niej uśmiecha. Może jej życie w końcu zmieni się na lepsze, powoli zaczęła tak myśleć. Nagle Loki pchnął delikatnie ręką drzwi od ogromnej komnaty. Było tam wszystko, Fallen wstrzymała oddech i patrzyła się z niedowierzaniem. Tak, że czuła że mdleje i upada na czyjeś ręce. Na chwilę widzi ciemność.
Nagle budzi się w ten samej komnacie w której straciła przytomność. Koło niej siedzi Loki.
-Co ze mną było? - zapytała, podnosząc się do siedzenia
-Zemdlałaś z wrażenia - uśmiechnął się szeroko
-Kurwa... - przeklęła cicho kładąc rękę na czole myśląc, że Loki tego nie usłyszał, ale on roześmiał się głośno. Uświadomiłam sobie, że przeklęłam znowu i zatkałam sobie usta ręką.
-Ja też przeklinam, nie przejmuj się taką drobnostką. Zobaczysz, przyzwyczaisz się do tego miejsca, teraz już będzie coraz lepiej i nikt cię nie skrzywdzi - pocieszał chłopak. Mówił z wielką troską.
-Dziękuję - powiedziała zdziwiona - bardzo dziękuję... nie wiem co powiedzieć...
-W szafie znajdziesz wszystkie ubrania jakie sobie tylko zażyczysz w myślach. One się pojawią automatycznie - uśmiechnął się
-To szafa życzeń? - wstała z łóżka i otworzyła ją. Była pusta. Zamknęła ją i pomyślała chciałabym najpiękniejszą sukienkę na świecie, jakiej nikt inny nie ma i jakiej nie można kupić nigdzie oraz białe buty. Otworzyła ponownie i ujrzała to co chciała ujrzeć. Ze wzruszenia poleciały jej łzy z oczu. Loki uśmiechnął się szeroko.
-Na co czekasz? ubierz ją, jest prawdziwa.
Dziewczyna zaczęła macać ją z niedowierzania. Ściągnęła z wieszaka i weszła do drugiego pomieszczenia w swojej komnacie. Była to toaleta. Zamknęła się i zaczęła ściągać stare i brudne ubrania. Rozmiar sukienki był idealnie dopasowany i wyglądała w niej niesamowicie. Nie wiedziała jakimi słowami to wszystko opisać co ją tego dnia spotkało. Postanowiła, że rozpuści swoje długie ciemne włosy. W końcu wyszła i stanęła przed Lokim.
-I jak?
Gdy Loki ją ujrzał wyprostował plecy, otworzył usta z zachwytu lekko się uśmiechając i patrzył się na nią od góry do dołu. Coraz bardziej mnie kręci ta dziewczyna pomyślał chłopak.
-Cudownie. Odyn dobrze mówił bo jesteś na prawdę śliczna - powiedział z namiętnością w głosie.
-Hahaha, bo się zarumienię! - powiedziała, już prawie purpurowa na twarzy i zacisnęła usta w wąską kreskę spuszczając głowę. Zapanowała krępująca cisza. Loki wstał z krzesła i podszedł do Fallen, ta podeszła do niego szybciej i przytuliła go mocno. Nie spodziewał się tego, jednak odwzajemnił uścisk gładząc ją ręką po głowie.
-Brakowało ci tego, prawda? - szepnął
-Nawet nie wiesz jak bardzo... - odpowiedziała z lekkim drżeniem w głosie.
Nagle poczuł, że płacze. Nie mylił się, bo zaczęły jej spływać łzy po policzkach. Wtulił ją w siebie najbliżej jak tylko mógł łapiąc za talię jedną ręką a drugą gładził włosy. Fallen poczuła, że zyskała przyjaciela.

9 komentarzy:

  1. Witaj. Rozdział czytało się z lekką trudnością, ponieważ wyłapałam kilka niedociągnięć, zjedzonych końcówek i przecinków. Oczywiście nie piszę tego po to, by cię zdołować, ale żeby ci pomóc. Zanim opublikujesz rozdział, przeczytaj go jeszcze kilka razy i popraw błędy i ewentualne zdania. Zauważyłam też, że wpierw pisałaś z widoku trzeciej osoby, a potem nagle przeszłaś na pierwszą. Nie wiem czy to źle, ale mnie to chwilowo zraziło.
    A teraz coś innego. Loki wziął narkomankę do Asgardu. :D Oł jeee bejbe, dziewczyna ma powodzenie, ale żeby od razu sprzedawać taki telefon. Chociaż piosenek mogła posłuchać. Nie przeżyłabym bez mojego Sama :D ( samsung, ale lubię nazywać różne rzeczy ). Widać także, że jest babą z jajami - przekleństwa, jointy :D.
    Jak na pierwszy raz, to nawet fajnie, ale musisz jeszcze popracować.
    Pozdrawiam Vint i zapraszam do siebie. http://requiem-nemezis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję za cenne rady, postaram się pisać lepiej :)

      Usuń
  2. Postawa Fallen jest dosyć dziwna. Tak bez problemu zgodziła się na propozycje Lokiego, choć brzmiała ona dość dziwnie i szczerze mówiąc jakbym ja taką usłyszała, to uciekłabym od tego gościa jak najdalej :D
    W ogóle przyjęła to wszystko bez szoku i dziwne jest to, że nie myślała, że jest po prostu na haju xD
    Loki taki miły, że aż trudno mi w to uwierzyć. Powiedz mi, że on ma jakiś niecny plan, no powiedz :P
    A ta kwestia u Odyna z tym hajem rozbawiła mnie do łez :D
    Idę na cd :)
    Pozdro
    Margaret :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, zrozum, że osobie, która próbowała się już 2 razy zabić jest wszystko jedno poza tym Loki MA BYĆ MIŁĄ POSTACIĄ :). Chciałam pokazać go z lepszej strony! I nie, to nie żaden niecny plan :).

      Usuń
  3. Naprawdę ciekawe,nigdy jeszcze czegoś takiego nie czytałam.
    W opowiadaniach jak te,Odyn zawsze mówi "Ta Midgardianka zagraża nam!".Tu jednak jest inaczej,lubię styl z jakim to pisałaś,Loki zawsze i wszędzie (w innych opowiadaniach) sieje chaos,w tym jednak jest inaczej. W KOŃCU KTOŚ NAPISAŁ COŚ ORYGINALNEGO! :D Tak dalej,siostro!

    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) zapraszam na kolejne rozdziały

      Usuń
  4. Hej. Przeczytałam rozdział i nie wiem co powiedzieć. Rozumiem, że Fallen dużo w życiu przeszła i cieszę się, że "bez scen" zdecydowała się pójść z Lokim.
    Cieszę się, że trafiłam na to opowiadanie, choć nie polubiłam Fallen to jednak jest oryginalną postacią.
    Kocham Lokiego !!!
    Życzę weny! :-)
    Pozdrawiam

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  5. O boszzz. Miałaś rację z tym że blog jest piękny. Pierwsza myśl - ooooo jakie to słodkie. Okok nie rozpisuję się tylko czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie da się umrzeć po przedawkowaniu marihuany, bo nie da się jej przedawkować ;). Opowiadanie świetne, masz talent <3

    OdpowiedzUsuń