czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 2 "...Bezpiecznie"

Następnego dnia Fallen się obudziła. Wiedziała, że to nie sen a rzeczywistość. Że spała w ogromnym puszystym jak chmura złotym łożu w złotej komnacie. Ciekawe czy każdy pokój jest ze złota? Tak myślała patrząc się w sufit na diamentowy żyrandol. Skoro już tu jestem to w końcu zaznam błogi spokój. Żadnych pijanych rodziców, nabijania się i przemocy. Może zakocha się we mnie jakiś mężczyzna albo ja w nim... i może poznam nowych ludzi. Nie mogę się tego doczekać. Jeszcze nigdy nie byłam taka podekscytowana tym wszystkim - pomyślała sobie i wstała z łóżka. Podeszła do szafy i wyciągnęła swoją wcześniejszą suknię. Ściągnęła bieliznę, w której spała. Sukienka była w miodowym kolorze. Odkrywała kawałek brzucha i miała średni dekold ani nie za duży ani nie za mały. Miała na sobie jakiś brokat bo w blasku słońca, które przezierało się przez okno od jej komnaty, zaczął się mienić i błyszczeć. Dzięki temu sukienka nie była taka zwyczajna. Pokazywała to co w Fallen było najpiękniejsze. Uwydatniała piersi i pokazywała płaski brzuch. Dekolt wysadzany byl diamencikami tak samo jak i koniec sukni. Zapinając z boku zameczek od sukienki pomyślała o biżuterii. A skoro pomyślała to szybko otworzyła szafę. Tak jak podejrzewała, znalazły się tam małe srebrne kolczyki i wisiorek. To wszystko było w kształcie serca. Ubrana, poszła do toalety. Przy lustrze obok wanny, na szklanej półce były kosmetyki różnego rodzaju. Od eyelinera aż po korektor. Chwyciła ostrożnie korektor i zasmarowała lekko miejsca w których widać było zaczerwienienia i "pajączki" a później przypudrowała lekko całą twarz i kawałek szyi. Następnym kosmetykiem był błyszczyk który nałożyła na jedną wargę. Zacisnęła je w celu rozprowadzenia na drugiej i zaczęła malować rzęsy. To był cały makijaż. Wychodząc z toalety pomyślała sobie czy ja aby trochę nie przesadziłam z tym picowaniem się? to raczej nie zbyt w moim stylu. Nawet nie wiem czy jest tutaj jakaś kobieta która podobnie się pindrzy. A może... w sumie zawsze warto spróbować jakiegoś innego image'u [czyt. imidżu] - pomyślała. Założyła buty i wyszła spacerując po korytarzu. Zastanawiała się gdzie ma iść by znaleźć Lokiego. Nagle zobaczyła przed sobą dziewczynę w czerwono-srebrnej krótkiej sukience idącą w jej stronę ale patrzyła oczami gdzie indziej. Gdy przeszła koło Fallen ta zagadała do niej w celu zdobycia jakiś informacji.
-Hej! nie przeszkadzam? chciałabym się o coś zapytać...
-Cześć, co jest? - odpowiedziała obca
-Czy jest tu jadalnia?
-No to raczej, że jest - uśmiechnęła się - idź do końca korytarza, skręć w prawo i schodami w dół. Później w prawo i już znajdziesz się w jadalni.
-Dziękuję, a... gdzie jest Loki? - gdy już dowiedziałam się tego co chciałam zapytałam o Lokiego przy okazji.
-On tam właśnie jest. Konsumuje razem ze swoim bratem. Jeśli nigdzie nie pójdą to jeszcze poznasz Thora - uśmiechnęła się.
-Okej, dziękuję - odwzajemniła uśmiech i ruszyła przed siebie.
-Czekaj! - zawołała za nią obca - jak się nazywasz?
-Fallen, a ty? - wyciągnęła rękę
-Sif - uścisnęła - no to leć, na pewno się jeszcze zobaczymy.
Jej! jaka ta dziewczyna była miła, i miała taką ładną sukienkę... czyli nie tylko ja się tak ubrałam. To dobrze. Przynajmniej nie mam się o co martwić.


Sif patrzyła się na Fallen gdy zmierzała już w stronę jadalni. Zaciekawiła ją jej osoba. Taka ładna... i jeszcze ta sukienka, kurczę skąd ona jest? z Midgardu na pewno nie, może to jakaś czarodziejka albo uczennica Lokiego? cholera wie... myślała sobie. 

Gdy już schodziła ze schodów słyszała śmiechy i rozmowy. Prawdopodobnie była tuż koło jadalni. W końcu weszła tam. Wszyscy mężczyźni jacy tam byli uciszyli się i zaczęli patrzeć się na Fallen. Jeden z nich nawet zagwizdał. 
Co do cho... gdzie jest Loki... i czemu oni tak reagują jak mnie widzą...? Ach... no tak... zapomniałabym że "jestem piękna" hahaha - powiedziała sobie w myśli. Nagle z jednej ławki z tłumu mężczyzn wyłonił się Loki. Jedną ręką pomachał do niej a drugą trzymał kufel z... piwem? wyglądało to na piwo bo miało białą pianę ale kolor jakiś taki jasno-brązowy. Nie zwracała uwagi na facetów którzy szeptali między sobą i patrzyli się na nią. Nagle jakiś pijak klepnął ją w pupę. To było świńskie zachowanie. Loki wyszedł z ławy i miał nie ciekawą minę z tego co jej zrobił. Ja pierdolę, ale mu spuszczę... - wkurzyła się w myślach. Nim Loki doszedł do rudawego krasnala w srebrnej zbroi który ją tak bezczelnie potraktował, sprzedała mu pięścią w twarz z taką siłą że przewrócił się na stół i wywalił przy tym talerze. Loki stał zamurowany. Nie żałowała tego co zrobiła. Inni mężczyźni ze strachu przed nią przestali zwracać na nią uwage. Loki szybko do niej podszedł i wyprowadził z jadalni by poważnie porozmawiać. Był zdumiony tą siłą. 
-Przepraszam Loki, ale on mnie wkurwił na całego! nie dam się tak bezczelnie traktować - tupnęła nogą i zrobiła nadąsaną minę. 
Chłopakowi jednak się to spodobało bo miał bardzo szeroki uśmiech. Nie sądziła, że zacznie ją chwalić. 
-No, jak na taką piękną i drobną to siłę też masz. Nie ma co - złapał się rękami za biodra
Widział, że Fall ma nadal niezbyt radosny uśmiech. 
-Nie zrobiłaś nic bez powodu. Miałaś prawo się bronić przed takim zachowaniem. Też chciałem mu wpieprzyć no ale cóż, zrobiłaś to lepiej - poklepał ją po ramieniu.
-Jestem głodna a nie chcę jeść w ich obecności. Nie wiedziałam, że niektórzy faceci tak wrednie traktują dziewczyny... chociaż w sumie i tak z gorszym traktowaniem się spotkałam, ale to była nowość. Nie wiedziałam czy się śmiać czy przywalić tej osobie. Na rodziców nie potrafiłam podnieść ręki bo ich alkoholizm to choroba, robią wszystko po pijanemu i nie zdają sobie z tego nawet sprawy. Później głupio jest im się tłumaczyć z tego skąd mają siniaki tu i ówdzie. 
- Poczekaj tu sekundę, wezmę ze sobą jedzenie i zjesz sobie w spokoju na schodach - powiedział Loki pośpiesznie i wszedł do pomieszczenia. Podszedł na chwilę do gościa któremu przywaliła Fallen i mówił coś do niego szarpiąc za chabety. Nie było za bardzo co usłyszeć bo szeptał. W końcu puścił go totalnie jakby zastraszonego i podszedł do stolika w którym siedział wcześniej zabierając talerz z jedzeniem i kielich z napojem. 
-Znamy się już dwa dni a ty jesteś taki troskliwy - uśmiechnęła się wyciągając ręce po posiłek
-Nie ma za co. Trzymaj - podał jej tacę odwzajemniając uśmiech - chodź, usiądziemy sobie - wskazał ręką na schody. Usiedli i Fallen zaczęła chrupać ciepłe wędzone mięsko. 
-Powiedz mi coś więcej o sobie - zapytała delikatnie 
-Jestem Loki Laufeyson z Jottunheimu, i zaszczycono mnie chwalebnym celem by sprowadzić cię tutaj - zaśmiał się.
-Hahaha, okej panie Laufeysonie, haha a Odyn to twój ojciec co nie? - uśmiechnęła się szeroko i popiła z kieliszka. 
O boże, co to za dziwny napój? to bawarka? hm... nawet dobra... - pomyślała
-Nie jestem jego biologicznym synem... - z jego twarzy znikł uśmiech a wyraz twarzy zrobił się taki...nijaki - -Jak to? - dziewczyna uniosła brwi ze zdziwienia ale nagle sobie uświadomiła że on nie ściemnia. Loki wcale nie był podobny do Odyna. 
-Nie mam chęci o tym rozmawiać. Po prostu nie jest i tyle... nie wnikajmy w to. Moje życie nie jest wcale takie ważne by o nim opowiadać. Opowiedz o sobie - poprosił Loki
-Dobrze, nie będę naciskać. Twoje życie wcale nie jest nie ważne. Uważam że masz ciekawą osobowość, jesteś bardzo miły a takich ludzi trzeba poznawać - objęła go ręką po plecach. 
-Ciekawi cię życie mordercy i zwykłego kłamcy? 
-Kogo?! jakiego mordercy... 
Loki nagle pomyślał sobie jeśli powiem jak kim byłem kiedyś to ciekawe czy to zaakceptuje. Ja wątpię, bo każda dziewczyna nie chciała mieć ze mną nic wspólnego gdy o tym opowiedziałem. Jeśli ona to zaakceptuje to znaczy że to ta jedyna która na mnie zasługuje.
-To ja zrobiłem rzeź w Nowym Yorku, zniszczyłbym nawet całą rasę Jottunów. Chciałem zabić Odyna i Thora...ale się zmieniłem. Długa historia. Bóg kłamstwa nigdy się nie zmieni, zawsze zostanie porąbanym socjopatą, psychopatą i debilem ale teraz tak nie jest. Musisz mi uwierzyć... proszę, nie uciekaj ode mnie.
-Oj tam oj tam. Nie rozczulaj się już tak. Ja bym też z przyjemnością dokonała mordu na kilku osobach ,które przyczyniły się do tego, że miałam życie wręcz przejebane... Widocznie mocno cię zranili i dlatego miałeś powód.
Loki zamarł przez chwilę. Nie spodziewał się takiej reakcji i w ogóle takiej odpowiedzi! Uśmiechnął się szeroko.
-Nie sądziłem, że...że tak dobrze na to zareagujesz...n-na prawdę... a jak twoi rodzice?
-Moi rodzice...piją. Dniami i nocami. A później wchodzą radośnie do domu, z zabrudzonymi butami i obrzyganymi ciuchami wchodzą do mojego pokoju i znęcają się nade mną psychicznie i fizycznie. Padają słowa na K..., na es..., na pi... oraz lamentują jakim jestem nieukiem, kretynką, debilką i że żałują że mnie urodzili, że jestem paskudna... mh! a później ojciec bije mnie po twarzy a mama przytrzymuje...
I tak opowiadała chwilę o jej trudnej rodzinnej sytuacji, przy każdym słowie kapały jej łzy.
Loki przetarł czoło jedną ręką a drugą przytulił dziewczynę do siebie.
-Ja na twoim miejscu zarżnął bym ich jak świnie. Ile lat tak cierpisz?
-Dziesięć lat. W szpitalu byłam już nie pamiętam ile razy. Moja skóra ma wiele blizn po tłuczonej butelce. To wszystko wbijało mi się w skórę. Niektóre odłamki były tak drobne że nie dało się ich wyciągnąć. Jeden jest w piersi, drugi w ramieniu i jeszcze kilka na brzuchu.
Loki nie wiedział co powiedzieć. Zakrył dłońmi twarz i kiwał głową w obie strony wzdychając. Gdy Fallen zjadła odłożyła talerz na bok i przytuliła się mocno do przyjaciela a on objął ją.
Po posiłku poszli pospacerować po ogrodzie, powietrze w tym królestwie było bardzo czyste, aż chciało się oddychać. W Tennessee był straszliwy smog, unoszące się dymy fabryczne i spaliny samochodowe. Nie do zniesienia. Po tym cały czas bolała ją głowa. Wolała palić papierosa albo jointa niż wdychać spaloną przez samochody benzynę.
-Tu jest tak pięknie, nie sądziłam, że spotka mnie w życiu coś tak pięknego. A ja głupia chciałam się zabić... gdybym to zrobiła to nie miałabym okazji się tu znaleźć... i poznać ciebie. Teraz gdy tu jestem to niczego mi nie brakuje, nawet nie mam ochoty na narkotyk bo wolę zadowolić się twoją obecnością...- mówiła patrząc się w niebo.
Nagle Loki złapał ją za rękę i uśmiechnął w jej stronę. Fallen uśmiechnęła się spuszczając nieśmiało głowę.
-Jeśli się krępujesz...
-... nie! - przerwała mu - możesz mnie trzymać, to nie przeszkadza, hehe. Nie poznałam jeszcze całego Asgardu a przy tobie...czuję się bezpiecznie - ostatnie słowa wypowiedziała nieśmiało.
Matko, to niesamowite ale też trochę nie możliwe... czy Loki zakochał się we mnie? przecież on jest Bogiem. Nie mogłabym być z... Bogiem! ale on jest taki czuły i troskliwy... Gdy złapał mnie za rękę poczułam się jakbym dla kogoś była ważna. Poczułam się pierwszy raz przy kimś bezpiecznie.  
Mimo, że znamy się prawie dwa dni, to czuję jakby robił się dla mnie kimś bliższym. Z pewnością nie chciałabym go stracić bo jest jedyną osobą z którą mogę szczerze porozmawiać i to dzięki niemu tu trafiłam. W końcu to Bóg, potrafi goić rany.

7 komentarzy:

  1. Asgard to przepiękne miejsce i nie jedna osoba ( napalona fanka Loczka ) chciałaby się tam wybrać i " podtrzymać za ręce ". Ciekawy rozdział nie powiem i zaskoczyło mnie to , że w porównaniu do poprzedniego , znalazłam mniej błędów. Życzę weny i pozdrawiam Vint

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Trochę wydaje mi się, że za bardzo się rozpędzam z tym zauroczeniem? Jeszcze o czymś popiszę zanim złącze im usta :)

      Usuń
  2. Proszę cię nie pisz tego "hehe". To jest naprawdę irytujące, bo czytam dokładnie jakby powiedziała hehe, a nie się zaśmiała :D
    Ja nie wiem, że oni jedli sobie na schodach. Nie mogli pójść do jej komnaty? I to jeszcze Loki wpadł na ten pomysł :/
    A jeśli już o Lokim, to jest za miły. Taki grzeczny i troskliwy, że aż mi niedobrze. I ja na serio, ale to na serio nie umiem go takiego zaakceptować. Nie wiedziałam nawet, że można zrobić z niego takiego miłego Boga.
    Ide na cd.
    Pozdro
    Margaret :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ty myślałaś, że z tacą z jedzeniem będzie szła korytarzami? przecież tacę trzeba było odnieść. Jeśli nie odpowiada ci jego charakter to możesz jeszcze zrezygnować z czytania ale ja ci powiem, że to tak jest z przyzwyczajenia bo wiele autorek opowiadań decyduje się by był zły, nikczemny, groźny, niesprawiedliwy i nieczuły a ja postanowiłam pójść na oryginalność i pokazać Lokiego z lepszej strony :). Chyba mi wolno? ;p


      Pozdrawiam,
      Rose.

      Usuń
  3. Awww,to takie słodkie :) Niesamowity zwrot akcji,Loki zachowuję się bardzo "słodko" w tym opowiadaniu. To sprawia,że każda fanka,która to czyta,kocha Lokiego bardziej :D

    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem że chciałaś pokazać Lokiego od lepszej strony, ale to wszystko do siebie nie pasuje bo jego urok to właśnie to zło przez które nie jest idealny a w twoim opowiadaniu jest troche taki przesłodzony
    Lea

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak tak tru loff od pierwszego spojrzenia xD

    OdpowiedzUsuń