A to jest moja tapeta na pulpit ;*
Ps. czuję, że piszę coraz gorzej no ale cóż zrobić jak ktoś uwielbia pisać a nie ma talentu ;__ ; aha i pragnę zaznaczyć, że charakter Lokiego w tym opowiadaniu BYŁ ZAPLANOWANY JUŻ OD DAWNA :). Postawiłam na oryginalność bo we wszystkich opowiadaniach o Lokim jest on "tym złym" i to robi się aż do znudzenia jak o tym czytam. Wiem, że może wam się charakter Lokiego teraz wydawać "przesłodzony" ale uwierzcie, że macie to z przyzwyczajenia. Przyzwyczailiście się do jego złego charakteru. Nie zapominajmy jednak o tym, że Loki miał w sobie jeszcze trochę dobra. W mitologii nordyckiej nie był aż takim psychopatą i socjopatą tylko po prostu lubił dopiec ludziom. Ja postanowiłam ten dobry charakter bardziej wyróżnić. Oczywiście będzie co jakiś czas komuś dokuczał, żeby was zadowolić ale w dużej części będzie dobrą bozią ;*
Miłego czytania!
Fallen stała na balkonie w swojej komnacie wyczekując zachodu słońca, bo wtedy miała spotkać się z Lokim. Miała na sobie jedwabną najzwyklejszą suknię, a pod nią dwuczęściowy strój kąpielowy wyciągnięty z szafy życzeń. Rozmyślała o tym, co stanie się z jej rodzicami, czy trafią do nieba? A może do piekła?... Kto pochowa ich ciała? Rodzice to w końcu rodzice, dali jej życie. Głupio było ich tak po prostu zostawić w tym domu, ale policja przyłapała by ją i Lokiego, a wtedy jeszcze więcej polałoby się krwi bo nie mogli dać się złapać. Loki po prostu stanął jej i swojej obronie. Na pewno nie zabiłby ich bez powodu. Oni po prostu byli chorzy. Gdyby nie pili, to na pewno życie rodziców Fallen było lepsze, a oni zagłębiali się w tym coraz bardziej...Nie mogłaby im wybaczyć tego piekła, które robili jej przez tyle lat. Ciało Fallen było posiniaczone, miało dużo blizn. Jednym słowem było zniszczone. Na nogach siniaki nie zniknęły. Nagle z myśli wyrwało ją pukanie do drzwi. Odeszła od balkonu i nacisnęła niepewnie klamkę. A może to Loki? - pomyślała. Ku jej zdziwieniu ujrzała Odyna. Wyglądał na szczęśliwego. Od razu go wpuściła i ukłoniła się -Witaj, przybyłem aby sprawdzić co u ciebie - uśmiechnął się starzec i wyciągnął rękę aby powstała.
-Bardzo dziękuję. Czuję się coraz lepiej. Dziś wieczorem wybieram się, aby popływać w jeziorze - opowiedziała z uśmiechem.
-Niech zgadnę, Loki będzie ci towarzyszył?
-Tak, zaprzyjaźniliśmy się. Jest dla mnie bardzo dobry, dobrze go wychowałeś Wasza Wysokość.
-Miło to usłyszeć. A jak sobie radzisz z nałogiem?
O matko, narkotyki ...niech to! - pomyślała
-Staram się opanować nauk...
-W porządku moja droga - poklepał ją po ramieniu i podszedł do drzwi - Muszę iść. Miłego wieczoru - uśmiechnął się i wyszedł.
- Super! - szepnęła Rose do siebie gdy zamknął za sobą drzwi i usiadła na łóżku. Złapała się rękami za głowę.
Po co mi przypominał, po co się pytał, przecież wcześniej obiecałam, że rzucę a teraz tylko naszła mnie ochota.
Rose chwyciła za jednego z papierosów, które trzymała pod łóżkiem i zapalniczkę. Włożyła do ust. Jej język robił się mokry a ręce zaczęły się trząść. Wciąż trzymała zapalniczkę koło papierosa i nie mogła zdecydować się czy odpalić.
-Kurrr....waaaa!!! nie mogę... - wypluła skręta krzycząc z zaciśniętymi zębami. Rzuciła zapalniczkę na podłogę z taką siłą, że się połamała. Położyła się na łóżku i zacisnęła na głowie poduszkę. Była zdenerwowana ale pomyślała o Lokim. On nie chciałby, żeby przyszła na spotkanie z nim cała zadymiona. Myślała o niedoszłym pocałunku. Ułożyła poduszkę i oparła się na niej. Chwila i zajdzie słońce. Fallen wstała i ubrała na nogi białe sandałki, które stały koło szafy. Przeczesała szybko włosy - a może już powoli będę szła spacerkiem do wyjścia... -pomyślała związując włosy. Idąc powoli korytarzem natknęła się na całującego się Thora z jakąś dziewczyną. I pomyślała nagle o Lokim. Miała okazję zemścić się na ale uznała, że tylko sobie narobi kłopotów, no chyba że wymyśli coś sprytnego - bingo! - szepnęła pod nosem Fallen Chętnie wystrzeliłaby do nich ciętą ripostę a potem zwiała aż by się kurzyło - nie rób tego, dobrze wiesz jakie to upokarzające - odezwało się coś w jej głowie - to niech poczuje to samo - szepnęła do siebie dziewczyna olewając myśli. Szybko skręciła za ścianę i krzyknęła zbierając się do ucieczki.
-Ej, Thor!, nie zaśliń się czasem! - krzyknęła szybko zwiewając gdzie pieprz rośnie prosto do wyjścia. śmiejąc się pod nosem. Miała szczęście, że na korytarzach było pusto. Oczywiście obiecała sobie, że to był pierwszy i ostatni raz jak komuś dokuczyła. Nagle usłyszała tupanie stóp za sobą. Nie zamierzała się odwracać tylko biegła przed siebie z całych sił. W końcu przed nią pojawił się Loki. Odskoczyła gwałtownie do tyłu jak oparzona.
-O matko! Loki! to ty za mną biegłeś? - zapytała zasapana
-Tak ale nie wołałem by cię nie wydać. Słyszałem wszystko jak mu dopiekłaś, jego mina była bezcenna! - uśmiechnął się jadowicie.
-Super, ale chodźmy już... - odrzekła i wzięła Lokiego pod rękę - prowadź do jeziorka.
Gdy weszli do ogrodu, mijali coraz wyższe drzewa. Był to las mieszany. W jego centrum było jezioro. Gdy dotarli na miejsce, było już całkowicie ciemno. Księżyc oświetlał taflę wody, zrobiło się bardzo spokojnie. Nikt chyba nie zapuszcza się tak daleko w nocy, by popływać. Słychać było odgłosy świerszczy, a dookoła jeziora latały świetliki.
-Ładnie tu - szepnęła oglądając to miejsce - byłeś tu kiedyś?
-Jak byłem młodszy to pływałem tutaj z Thorem - uśmiechnął się - jesteś gotowa?
-Oczywiście, jeszcze tylko mi powiedz jak głębokie jest to jezioro... - wychyliła głowę nad wodą
-Nie wiem dokładnie, ale jest bardzo głębokie. Nie przejmuj się, woda ma dość duże zasolenie, więc uniesie cię bez żadnego problemu - zapewnił Loki po czym zaczął ściągać z siebie górę ubrania. Fallen ściągnęła z trudem lnianą sukienkę, nie mogła przecisnąć się przez biust. Loki śmiał się pod nosem. Gdy z trudem ściągnęła, zaczęła się wyginać, ćwiczyć ręce i nogi a Loki wskoczył na "bombę" ochlapując ją.
-Whuh!...ale gorąca - przetarł ręce i czekał aż Fallen wejdzie - wskakuj wkońcu - machnął ręką w swoją stronę.
Gdy i ona wskoczyła poczuła jak robi jej się ciepło na skórze, ale nie gorąco.
-Dla mnie woda jest w sam raz. Nie za ciepła i nie za zimna - uśmiechnęła się dumnie i podpłynęła bliżej niego.
-A ja jestem chodzącym lodem, nawet w ciepłej wodzie jestem chłodny, mimo że czuję czasami ciepło. Ale spokojnie nie roztopię się.
Fallen nic nie powiedziała, podpłynęła bliżej i złapała za jego rękę.
-Na ile możesz wstrzymać powietrze? - zapytała Fallen
-Na nie więcej niż piętnaście minut - pokazał smutną sztuczną minę.
-O boże, to i tak dużo. Ja tylko na dziesięć. Chodź, zanurkujemy! - zachęciła
-Z chęcią ale ciśnienie jest bardzo duże, jesteś pewna, że dasz radę?
-Jasne, trzymajmy się za ręce i damy radę - odrzekła łapiąc go za rękę i obydwoje zanurkowali wstrzymując powietrze. Pod wodą było bardzo ciemno, Loki za pomocą czarów świecił w niektóre zakamarki, widoczność pod wodą była ograniczona, dlatego wszystko jest rozmazane. Płynęli bardzo szybko, zeszli już dosyć głęboko. Z każdym metrem ciśnienie się podwyższało a woda robiła się chłodniejsza, nagle Fallen odwróciła się w stronę Lokiego i wskazała palcem jeszcze niżej. Wydawało się, jakby coś znalazła. Gdy chłopak spojrzał w to miejsce na jego twarzy zagościła ciekawość. Postanowili szybko podpłynąć i sprawdzić co to jest. W końcu wyłoniło im się dno jeziora a w jego piasku spoczywała tajemnicza świecąca się kostka. Wyglądała na odłam.
Loki lekko dotknął ramienia Fallen i machnął ręką ku górze, co oznaczało powrót. Czuła, że powoli ucieka jest cenne powietrze i że nie utrzyma w połowie drogi. Oznajmiła to Lokiemu smutnym wyrazem twarzy, klepiąc się ręką po piersi. Chłopak podszedł bliżej niej i złączył z nią usta przekazując trochę tlenu po czym pociągnął za rękę i zaczęli bardzo szybko płynąć ku górze. Fallen zacisnęła mocno zęby.
Gdy wypłynęli na powierzchnie dziewczyna łapała ogromne hausty powietrza łapiąc się za płuca. Loki nie był aż tak wyczerpany. Obydwoje na widok niebieskiego odłamka uśmiechnęli się.
-Wszystko okej? - podpłynął Loki obejmując ją.
-Tak, już lepiej... dziękuję, na prawdę... dziękuję - wysapała.
-Nie warto było tak ryzykować dla jakiejś kilkucentymetrowej kostki, dla mnie ona nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia.
-Ale dajmy to Odynowi, jako relikt. Może dostaniemy coś w zamian - uśmiechnęła się
-W sumie pomysł całkiem niezły. Może dostaniemy coś w zamian...
Zapanowała nagle niezręczna cisza. Fallen popatrzyła się na Lokiego kątem oka a na jej ustach zrobił się lekki uśmiech.
-Musze ci coś powiedzieć...-zaczęła - tam wtedy... pod wodą, gdy kończyło mi się powietrze...jak mnie pocałowałeś...to było...łał...- przełknęła ślinę.
- A mógłbym powtórzyć jeszcze raz? - szepnął Loki
Nagle w lasku zrobiło się ciszej. Świerszcze przestały wydawać dźwięki. Świetliki odleciały. Fallen pokiwała nieśmiało głową i popatrzyła się Lokiemu w oczy. On przytulił ją do siebie. Kilka sekund patrzyli sobie w oczy, w końcu zbliżyli twarze i nagle coś zaszeleściło w lesie, tak że Fallen omal nie dostała zawału. Odwrócili się gwałtownie by sprawdzić co spowodowało ten szelest. A może to jakieś zwierze? Niczego nie było. Pocałunek kolejny raz nie wypalił. Jednak poczuli się trochę dziwnie i czas było się zbierać. Loki nie był zadowolony a Fallen westchnęła głęboko.
-Loki, chodźmy stąd bo trochę się boję... - powiedziała przyciszonym głosem. On nic nie powiedział, wyglądał na zestresowanego. Wstał i pomógł wyjść dziewczynie z wody.
Ona powoli zaczynała wierzyć, że nigdy się nie pocałują i spuściła smutno głowę. Podniosła lnianą sukienkę z trawy i założyła na siebie a Loki ubrał szatę w kilka sekund za pomocą czarów.
-Trochę krótko pływaliśmy - stwierdził chłopak
-No... - odrzekła lekko zasmucona.
Przed parę minut szli w ciszy, zatrzymali się koło zamku i w końcu Loki nie wytrzymał. Mocno przyciągnął Fallen do siebie łapiąc za talię i całując czule w usta. Dziewczyna była zaskoczona ale uśmiechnęła się. Pocałunek był bardzo przyjemny. Nie chciała go przerywać, więc zaczęli go przyspieszać. Fallen wtuliła się w jego klatkę piersiową a on objął jej plecy ręką jeżdżąc w górę i w dół. Dotykał jej włosy. Słychać było ich oddechy. Usta Lokiego i policzki zrobiły się teraz bardzo czerwone, mimo iż były dalej chłodne. W końcu uznali, że wystarczy przyjemności. Oddychali szybko napełniając płuca chłodnym powietrzem. Zadowoleni i uśmiechnięci wrócili do zamku. Po drodze udali się na późną kolację.